Rudejna, rocznik 1983. Do Środowiskowego Domu Samopomocy przy ul. Rydygiera 3 w Warszawie uczęszcza od 2018 roku. Jest bardzo utalentowana plastycznie. Miała wystawę swoich prac: “Świat malowany moją kredką” w jednym z warszawskich domów kultury. Rudejn a to pogodna, ciepła i przyjaźnie nastawiona w stosunku do innych osoba. Uwielbia się wygłupiać, ma poczucie humoru.

Tym co bardzo utrudnia jej życie jest unikanie mowy werbalnej i przywiązanie do wielu schematów i rytuałów. Rudi miała poważne trudności w informowaniu otoczenia o swoich potrzebach, preferencjach. Demonstrowała brak komfortu poprzez opór i różne niekonwencjonalnie zachowania (siadanie na podłodze, stanie bez ruchu przez długi czas i inne). Wprowadzenie całożyciowego Planowania Skoncentrowanego na Osobie (PSO) jako filaru wsparcia Rudejny było oparte o uważną obserwację i rozmowy z bliskimi. Rudi była obecna podczas spotkań. Zmiany zainicjowało opracowanie systemu komunikacji – akceptowanego przez Rudi. Po wielokrotnych próbach zaakceptowała podnoszenie kciuka jako równoważnik powiedzenia TAK i jego opuszczenie jak NIE. Możliwość dokonywania prostych wyborów znaczącą poprawiła komfort życia Rudi. Obecnie bierze udział w zajęciach rozwijających jej pasje i zainteresowania- zajęcia plastyczne, muzyczne, taneczne. W ŚDS ma możliwość nawiązywania relacji i ich podtrzymywania (jest lubiana przez innych uczestników). Kompleksowe podejście do wsparcia Rudejny i jej rodziny przyczynia się do wielu zmian. Rudi w tym roku pierwszy raz od wielu lat została w domu z samym tatą, podczas gdy mama zdecydowała się w końcu odpocząć i wyjechać na krótkie wakacje. Rudejna coraz lepiej radzi sobie z wyzwaniami jakie stawia przed nią każdy dzień.

Historię rodziny i drogę pozytywnych zmian dzięki PSO, opowiada nam pani Grażyna, mama Rudejny.
– Historia Rudi zaczyna się w Syrii, gdzie mieszkaliśmy od połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Gdy rodzi się Rudi, na świecie jest już jej starszy o 7 lat brat. Na początku był szok, po oswojeniu się z faktem, że mamy córkę z Zespołem Downa, staraliśmy się żyć normalnie. Rudi była pogodnym, ruchliwym i pełnym energii dzieckiem, bardzo lubianym w rodzinie.

Pod koniec 1999 roku podjęliśmy decyzję o powrocie do Polski. Syn skończył studia w Warszawie i swoją przyszłość widział w Polsce. Chcieliśmy, by rodzina była razem. W pierwszym rzucie przyjechałam ja z Rudinką, mąż był jeszcze związany zawodowo z Syrią. Musieliśmy właściwie wszystko zaczynać od nowa – kupiliśmy małe mieszkanie w Warszawie, ja podjęłam pracę w szkole, a córka poszła do szkoły specjalnej.

Rudinka chyba początkowo traktowała nasz wyjazd jak pobyt na wakacjach, tym bardziej, że przez pierwsze pół roku mieszkaliśmy w Łodzi z moimi rodzicami. Gdy pobyt się przedłużał, mąż wyjechał a Rudi poszła do szkoły zaczęła zapadać się w sobie, coraz mniej się odzywała, mniej ruszała. Liczba i intensywność zmian w jej życiu, ich częstotliwość, długie okresy nieobecności taty, konieczność operacji serca – to wszystko sprawiało, że jej stan psychiczny pogarszał się.

Po ukończeniu szkoły trafiła do WTZ, gdzie uczęszczała przez ponad 10 lat. Początkowo dobrze się tam odnajdowała, polubiła terapeutki, koleżanki, kolegów. Kilka razy wyjechaliśmy wspólnie z innymi rodzinami na turnus rehabilitacyjny. Problemem stały się częste zmiany kadrowe w WTZ. Gdy tylko Rudi oswoiła się z terapeutami, nawiązała bliższy kontakt, następowała zmiana. Reakcją Rudi było wycofywanie się i bierny opór- nie chciała wstawać rano, niechętnie szła na zajęcia, zaczęła odstawać od grupy.

W końcu Rudi zmieniła placówkę i znalazła się w Środowiskowym Domu Samopomocy przy ul. Rydygiera 3. Baliśmy się, jak zniesie kolejną, wielką zmianę. Nie było łatwo. Rudi nie chciała wchodzić sama do ośrodka, po drodze często się zatrzymywała. Bardzo pomogło jej życzliwe przyjęcie przez innych uczestników i kadrę ŚDS, domowa atmosfera, wyrozumiałość. Nikt nie wywierał na nią nacisku, chciała to wychodziła z grupą, nie chciała to zostawała na innych zajęciach w ŚDS.

W 2019 roku terapeuci z ŚDS zorganizowali wyjazd integracyjny do Serocka dla uczestników zajęć i ich rodzin. Wyjazd ten bardzo dobrze podziałał na Rudi i na mnie. Odbywały się osobne zajęcia dla rodziców i dla podopiecznych. Rudi na ogół chętnie brała udział, wzmacniała swoje relacje z kolegami. Ja doświadczyłam szczególnych uczuć: ulgi, radości, wdzięczności, że ktoś pochylił się także nad losem opiekunów osób z niepełnosprawnościami. Tam otworzono mi oczy na fakt, że ja też mam swoje życie, potrzeby, możliwości rozwoju. Dowiedziałam się o grupie wsparcia, do której mnie przyjęto i która nieustannie jest dla mnie drogowskazem i azylem. Tutaj mogę wyartykułować swoje potrzeby, lęki, nadzieje i prosić o pomoc. Wysoko sobie cenię bliskie relacje z prowadzącymi terapeutkami i z przychodzącymi na spotkania członkami grupy.
Bardzo owocna okazała się współpraca z terapeutkami przy okazji tworzenia dokumentacji – Planowania Skoncentrowanego na Osobie. Do naszej rodzicielskiej świadomości dotarły pewne istotne rzeczy, które wymagają przemyślenia, uporządkowania, podjęcia działań. Myślą przewodnią było pytanie co dalej? Skorzystaliśmy z porad terapeutek, wybraliśmy się z córką po pomoc do psychiatry, spróbowaliśmy leczenia farmakologicznego które miało złagodzić jej stany lękowe i zaburzenia o charakterze obsesyjno-kompulsywnym. Terapeutki pomogły nam znaleźć lekarza, na pierwszą wizytę wybrała się z nami i bardzo wsparła nas psycholożka z ŚDS. Zastosowanie leku bardzo szybko przyniosło pozytywne zmiany – mniejsze napięcie w ciele, spłaszczenie rytuałów, większą elastyczność w zachowaniu, Rudi częściej się odzywa i uśmiecha.
Zachęceni i motywowani przez terapeutów z ŚDS podjęliśmy decyzję o wyjeździe wakacyjnym do syna, do Londynu. Nasze obawy o zachowanie i reakcje Rudi okazały się bezpodstawne. Była cały czas zadowolona, odnowiła bezpośredni kontakt z bratem i jego rodziną, z kuzynami mieszkającymi w Anglii, chętnie uczestniczyła w wycieczkach i zwiedzaniu miasta.

Krąg wsparcia Rudejny

Była to także okazja do podyskutowania o przyszłości Rudinki. Wcześniej, również za namową terapeutów rozmawialiśmy z prawnikiem z PSONI gdzie uzyskaliśmy wiele porad ważnych, jeśli chodzi o dobre życie Rudi, radziliśmy się jak sporządzić testament, by jak najlepiej zabezpieczyć jej przyszłość. Syn w pełni zaakceptował nasze plany, dla niego jak się okazało jest to sprawą oczywistą, że zajmie się siostrą, gdy nas zabraknie. Powiedział, że w perspektywie kilku lat nosi się z zamiarem powrotu do Polski mając na uwadze nasz wiek i może konieczność pomocy nam, nie tylko siostrze. W każdym razie mamy sporządzony plan działania na bliższą i dalszą przyszłość.

Poza Środowiskowym Domem Samopomocy mamy parę zaprzyjaźnionych miejsc a w nich ludzi – mały sklep obok domu, gdzie kupujemy lody, Rudi wybiera smaki, podaje pieniądze. Lubi też kupować kwiaty na Placu Wilsona, kwiaciarka nazywa ją stałą klientką. Także na Placu Wilsona w Galerii Wypieków, kupujemy sok z marchwi i paszteciki, wszyscy nas znają i witają. W życiu Rudejny i jej Kręgach Wsparcia jest wiele życzliwych osób, Rudejna czuje się coraz lepiej a jej życie zdaje się być radośniejsze i ciekawsze.

Proces planowania skoncentrowanego na osobie i wspierania tworzenia kręgu wsparcia prowadzą: Anna Petera, Barbara Ostoja-Rzepecka i Judyta Rościszewska z ŚDS na Rydygiera.

Przyszłość zaczyna się dziś!

ŚDS Rydygiera Warszawa

#SDSwKregach

Więcej przykładów zmian znajdziecie na https://kregiwsparcia.pl/przyklady-zmiany/